Pajączek
Raz pajączek pewien młody
Wyszedł na spacer do parku,
By zaznać trochę swobody,
Pogrzać się na słonku.
Z trawnika wszedł na trotuar,
Spokojnie szedł sobie;
Niczego się też nie lękał,
Jedno tylko miał w głowie,
By upajać się powietrzem świeżym,
Wolnością, przestrzenią,
Jak tu miło, myślał sobie,
Jak miło jesienią.
Nagle stanął, nadsłuchuje,
Słyszy jakieś kroki,
Zbliża się ktoś wielki, jakiś,
Biorę nogi w troki.
Ledwo zdążył się uchylić,
W szparę głowę schował,
Dzięki ci pomyślny losie,
Żeś mnie uratował.