O chłopcu i drzewie jabłoni
Rosła sobie w sadzie dorodna jabłonka,
Rozłożyste gałęzie wznosiła do słonka;
Smaczne jabłka obficie co roku rodziła,
Ulubionym miejscem zabaw chłopca była.
Kiedy upał doskwierał, on w jej cieniu siadał,
O swoich marzeniach chętnie opowiadał,
Zwierzał się jej ze swych kłopotów chłopięcych,
Lecz gdy dorósł, nie odwiedzał jabłoni już więcej.
Nie mam czasu dla ciebie- chłopiec jej powiedział,
Nie mam teraz czasu, bym przy tobie siedział.
Aby zdobyć pieniądze muszę iść pracować,
Ona powiedziała: chcę ci coś darować.
Tęsknię wciąż za tobą, bądź ze mną choć chwilę,
Pocieszmy się sobą, tak jak dawniej mile;
Zerwij moje jabłka i na rynku sprzedaj,
Gdy będziesz w potrzebie, kiedy przyjdzie bieda.
Tak to dobre drzewo chłopca ratowało,
By mógł dom zbudować oddało, co miało,
Najpierw swe gałęzie, potem resztę całą,
Aż niewiele więcej z niego pozostało.
Został pień jedynie z dorodnej jabłonki,
Nie będzie już dłużej ochłody przed słonkiem;
Chłopiec siadł na pieńku i zapłakał rzewnie
I siedzi tam jeszcze z żalem w sercu pewnie.