Mówiłeś prawdę, bez lęku,
Piętnując błędy złych ludzi,
Uczyłeś zło dobrem zwyciężać,
Sumienie świata chcąc zbudzić.
Gdy trudna noc bezbożnictwa
Zdała się być nieskończona,
Ty byłeś światłem w ciemności,
Pochodnią nie ugaszoną.
Ty gromadziłeś w krąg tłumy
Gdziekolwiek się pojawiłeś,
Budziłeś w sercach nadzieję,
Miłość i wiarę głosiłeś.
Nie mogli ścierpieć Twych nauk,
Bo prawda jak ogień paliła,
Źli ludzie uknuli cny zamiar,
Zbrodnia się dopełniła.
Oddałeś swe młode życie,
Zginąłeś jak święci za wiarę,
Za wolność, z miłości do ludzi,
W obronie prawdy, za sprawę.
Lecz śmierć Twa nie była daremna,
Stała się zaczynem nowego,
Twa krew zrodziła przemianę,
A Niebo zyskało świętego.